Violetta Castillo uczennica 3 klasy liceum. Najlepsza uczennica w szkole średnia zawsze wyżej nić 5.0. Ma również wspaniały głos wygrywała w wielu konkursach. Jej przyjaciółki są w szczęśliwych związkach z członkami szkolnej drużyny ona od ponad roku jest szaleńczo zakochana w ich kapitanie.
Leon Verdas zagrożony z 3 przedmiotów. Trener zagroził mu, że jeśli nie poprawi ocen zostanie wydalony z drużyny. Wiele dziewczyn szaleje za przystojnym szatynem lecz on już dawno pokochał Violette. Jednak nie zagada do niej bo twierdzi, że jest dla niej za głupi. Oprócz piłki nożnej kocha muzykę. Pisze własne piosenki z myślą, że kiedyś zaśpiewa je dla Violetty.
Godzina wychowawcza
*Leon*
Nasza wychowawczyni znowu prawni nam kazania na temat uwag w dzienniku.
- Leon.
- Tak.
- Twoje oceny nie są zachwycające. Wiesz z czym to się wiąże?
- Tak.
- Dlatego mam propozycję Violetta będzie ci pomagać w nauce. Zgadzacie się?
- Tak.
- A ty Violetto?
- Nie ma problemu.- Uśmiechnęła się w moją stronę.
*Violetta*
Radość rozpiera mnie od środka. Leon strasznie mi się podoba. Będziemy spędzali razem więcej czasu. Mamy dobry kontakt ale nie jesteśmy aż tak bliscy. Czekam na koniec lekcji. Muszę ustalić z Leonem termin spotkania. Dzwonek rozbrzmiał w całym budynku szkoły. Klasa wyszła z pomieszczenia a Leon znikł mi z pola widzenia. Gdzie on jest przecież nie zapadł się pod ziemię? Tu cie mam. Szatyn stoi przy szafce i coś w niej przekłada.
- Leon!- Violetta nie rób z siebie idiotki nie musisz krzyczeć przez cały korytarz.
- Coś się stało? - Spytał zdziwiony.
- Przyszłam się spytać kiedy masz czas na nasze korepetycje.
- Dziś na ostatniej lekcji. Pasuje ci?
- Tak. - Równa się to z siedzeniem w szkole do późna ale za to w jakim towarzystwie.
- To do zobaczenia. - Dał mi buziaka w policzek. Gdy upewniłam się, że już mnie nie zobaczy szczęśliwa uciekłam do dziewczyn.
- Co to było?
- Ale co?
- No to z Leonem.- Fran brnęła w szczegóły. Cała ona. Ale i tak jest najlepsza.
- Przecież wiecie, że mi się podoba a taka okazja to jak zaćmienie słońca.
- Ty jemu tez się bardzo podobasz słyszałam ostatnio jak gadał z chłopakami.
- Nie była bym taka pewna.
- Oj już daj spokój. Kiedy macie pierwszą randkę?
- Camilla korepetycje.
- Już daj spokój w towarzystwie podręcznika od matmy też może być romantycznie.- To poważna sytuacja a te się nabijają.
- Pomożemy ci będziesz wyglądała ślicznie. I od matmy przejdziecie do anatami człowieka.
- Oh niech wam będzie.- Resztę lekcji stresowałam się jak nigdy. Po ostatniej naszej godzinie ruszyłam w stronę łazienki w towarzystwie koleżanek. Nigdy specjalnie nie interesowałam się makijażem czy swoim wyglądem. Ale w tej sytuacji nie mogę popełnić najmniejszego błędu. Dziewczyny ciągle na mnie krzyczały że się ruszam, że mam nie mrugać.
- Która godzina? - Panika ogarnęła moje już sparaliżowane ciało.
- 14:30 a co?
- Zaraz się spóźnię.- Wybiegłam z łazienki jak najszybciej. Żebym się teraz nie spociła i makijaż nie spłyną ze mnie a włosy się nie rozwaliły najgorszą opcją będą podarte rajstopy. Na jednym z korytarzy poczułam, że zderzam się z kimś. Ja jak to ja musiałam prawie się wywalić. Prawie bo ten ktoś musi mieć dobry refleks i mnie złapał.
- Leon?
- Zgadza się tak mam na imię.- Czy ten człowiek zawsze się uśmiecha? Postawił mnie do poionu i w swoim towarzystwie ruszyliśmy do biblioteki.
- Z czym masz problem?
- Ze wszystkim.
- Nie przesadzaj.
- Nie przesiadam jestem głąbem który nie wiem ile to dwa plus dwa. - Uroczym głąbem. Violetta skup się masz go czegoś nauczyć.
- Zacznijmy od tego co mamy ostatnio. Posłuchaj... - Zaczęłam tłumaczyć mu wszystko chłopak bardzo szybko łapał nie rozumiem jego problemów z nauką. Rozwiązywał zadania już prawie samodzielnie i robił tylko drobne błędy wywodzące się z błędy przy obliczeniach a metoda szła mu już dobrze.
- Zrób jeszcze to zadanie.
- Nie umiem.
*Leon*
Jak ona dobrze wszystko tłumaczy i ma, taką cierpliwość, łagodny, głos piękne oczy. Rozumiem wszystko ale trzeba trochę wkręcić jej kit by dłużej ze mną została.
- Leon idę wydrukować jakieś zadania spróbuj sam coś zrobić.- Uśmiechnęła się Boże jej uśmiech powala.
- Jest taka piękna.
- Kto?
- Powaliło cię do reszty Fede? - Jak on.... Powiedziałem na głoś że Violetta jest piękna?
- Przyszedłem tylko po książkę. - To on umie czytać? - A kto jest taki piękny?
- Podręcznik od matmy wiesz jest pomarańczowy ma kwadraty i prostokąty w sumie to kwadrat to prostokąt co nie? Boisko jest prostokątne.
- Leon pieprzysz głupoty. W tak wiem że podoba ci się Violetta.
- Zamknij ryj i znikaj bo ona wraca.
- Z kim rozmawiałeś?
- Fede chciał coś się spytać.
- Mam dla ciebie książkę mamy 2 tygodnie na przeczytanie. Muszę już iść obiecałam, że pomogę mamie. To cześć.
- Odprowadzę cię.
- Nie trzeba.
- Mam po drodze.
- Jeśli chcesz.- Wyszliśmy z budynku. Zapomniałem się i zacząłem sobie nucić jedną z piosenek mojego autorstwa. Piszę piosenki i to dość często.
- Nie znam tej piosenki ale jest fajna. Podasz mi tytuł?- Zrobiło mi się trochę głupio i niezręcznie. Ale może jak jej powiem to będziemy spędzać jeszcze więcej czasu razem.
- Sam ją napisałem.
- Nie mówiłeś, że zajmujesz się muzyką.
- Taki sposób na wyrażenie samego siebie.
- Zaśpiewaj coś jeszcze.
- A ty coś zaśpiewasz?
- Leon wiesz, że śpiewam.
- Lubię twój głos. - Jakim trzeba być idiotą by powiedzieć takie coś na głos. A no tak trzeba się nazywać Leon Verdas.
- Leon...?
- Podobasz mi się i to bardzo. - Zbliżyłem się do niej i spojrzałem w te piękne brązowe oczy. Najwyżej dostanę z liścia i odejdę ze złamanym sercem. Delikatnie ją całuję.
- Kocham cię Leon.- Violetta bardzo mocno się do mnie przytuliła a ja nie miałem zamiaru jej puszczać.
~♥~
Os pisany uwaga w 2014 stary jak świat zmieniany prawie w całości ale nadal słaby.
Cudowny
OdpowiedzUsuńŚliczne to było, zamawiam więcej takich uroczych historii :)
OdpowiedzUsuń