*Violetta*
Zaraz po zakończaniu nauki w Studio nagrałam moją pierwszą płytę. Następnie moja kariera rozwijała się bardzo szybko. Międzynarodowa trasa skończyła się kilka dni temu. Wracam znów do Argentyny.
-Juan możesz zadzwonić do Leona?
- Leon jest zajęty nagrywa w Los Angeles.- Tak to wygląda. Leon wyjechał miesiąc temu by nagrać swoją płytę. Jestem z niego dumna. Kocham go ale czuję, że nasz związek zostanie poddany kolejnej próbie. A co z resztą moich przyjaciół? Fran i Diego zamieszkali w Hiszpanii tam prowadzą program telewizyjny. Cami i Brod założyli prestiżową szkołę tańca. Naty i Maxi są właścicielami wytwórni muzycznej. Ludmiła jest ze mną w Argentynie tu prowadzi dom mody. Jej ukochany pomaga jej tacie w Afryce.
- Violu zaraz lądujemy.
- Dobrze.- Czy cieszę się z powrotu? Bardzo. Liczę na choć trochę wytchnienia. Lecz jak to mawia Juan " Gdy gwiazda przestaje się kręcić wypala się". Znajduję się już na lotnisku a Argentynie.
- Tata, Angie!
- Witaj w domu Violetto.
- Cieszę się, że znów jesteście ze mną.- Nareszcie w domu. Cieszę się, żę znów jestem w swoim pokoju. Mimo, że minęło tyle lat to dalej są w nim te same różowe ściany. Co z pamiętnikiem, który zamknęłam kilka lat temu? Często do niego zaglądam. Wspominam. Biorę do ręki telefon mimo, że Juan odradzał wybieram numer Leona. "Tu Leon Verdas nie mogę teraz rozmawiać. Jeśli to ty Violetto wiedz, że cię kocham". Brakuje mi go tak strasznie. Gdy nie nagrywał był ze mną w trasie. Ta rozłąka mnie boli. Słyszę dźwięk telefonu. Odbieram.
- Cześć Violetto coś się stało?- Leon wiedziałam.
- Tak... to znaczy nie.
- To tak czy nie?- Słyszę jego śmiech.
- Nic co by mogło się martwić.
- Możesz mi powiedzieć wszystko.
- Tęsknię. Tęsknię za tobą za czasem wolnym. Za nami.
- Obiecuję, że już wkrótce się zobaczymy. Teraz zamknij oczy.
- Leon.
- Proszę zrób to. Teraz wyobraź sobie, że jestem obok i przytulam cie najmocnej w świecie.
- Dziękuję. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Śpij dobrze.
***
- A co z Leonem?- Tak dziś jest dzień pełen wywiadów. Podróżuję od radia do studia telewizyjnego, gazet.
- Jesteśmy nadal razem w szczęśliwym związku. Mimo, że on jest w Los Angeles a ja tutaj.
- A co z twoją karierą?
- Chcę odpocząć.- Mój manager poszyła mi groźne spojrzenie. Chcę tylko odpocząć? To coś złego?
- Dobrze dziękuję za wywiad.- Nareszcie. Wychodzimy pomieszczenia. Przed budynkiem jest jak zawsze mnóstwo fanów. Angie wraz z ochroniarzem pomagają mi się dostać do pojazdu.
- Potrzebuję przerwy.
- Wiem Violu.- Angie mówi to ze spokojem. Jak tu być spokojnym gdy samochód otaczają tłumy fanów?
- Co na to powiesz? - Ktoś do szyby pojazdu przyłożył gazetę z Leonem i jakąś dziewczyną na okładce. Byli szczęśliwi. Jak zakochani. Poczułam ukłucie w okolicach serca. Zabieram gazetę. Nie chcę robić Leonowi afery póki z nim nie porozmawiam. Opieram głowę o fotel. Czuję jak samochód rusza. W końcu odpocznę.
- Violu wysiadamy.- Wychodzę z samochodu. Zabieram ze sobą gazetę. W międzyczasie dzwonię do Leona. Poczta głosowa. Udaję się do swojego pokoju przeglądam internet wszędzie zdjęcia Leona z tą dziewczyną. Zalewam się łzami.
- Violu co się stało?
- Angie.- Obcieram mokre od płaczu policzki.
- Czemu płaczesz?
- Leon...- Ponownie zanoszę się płaczem.
- Musisz odpocząć.- Blondynka delikatnie mnie przytula.
***
- Co to jest?
- Zaproszenie od Isabeli.
- Kogo?
- Isabela to długoletnia przyjaciółka naszej rodziny. Zaprasza cię do siebie. Prowadzi dom dla takich młodych artystów jak ty.
- Dlaczego dajesz mi to teraz?
- Myślę, że to odpowiedni moment. Potrzebujesz przerwy.
- Dziękuję tato. Już juto tam pojadę.- Odchodzę. Czas zacząć nowe życie Violetto. Myśleć o sobie. Nie zadręczać się problemami z Leonem. Karierę zepchnąć na boczny tor.
- Cześć Violu.- Lu odbiera jak zawsze.
- Hej Ludmiła. Dzwonię by się pożegnać.
- Co czemu?
- Na jakiś czas jadę odpocząć do Włoch.
- Fajnie mogę pojechać z tobą. Zatrzymamy się w jakimś hotelu przy plaży.
- Ludmiła ni o to mi chodzi. Jadę do znajomej mojego taty. Prowadzi dom dla młodych artystów. Z dala od paparazzi, telewizji i gazet.
- Stop. Jedziesz do jakiejś dziury we Włoszech? A co z Leonem? Chyba nie pozwolisz jakiejś fałszywej lasce by ci go odebrała.
- Leon jest dorosły wie co robi.
*Leon*
- Jako to uciekła.- Ludmiła od piętnastu minut lamentuje na temat Violetty.
- Wyjechała do jakiejś dziury we Włoszech. Lajon ogarnij się chłopcze. To też po części twoja wina.
- Przecież ostatnio rozmawiałem z nią i było dobrze.
- Gdybyś nie kręcił z jakąś laską w LA to dalej by tak było.
- Czekaj. Wytłumacz mi o co chodzi.
- Violetta przeczytała w gazecie artykuł o tobie i tej dziewczynie.
- Chodzi o Melanie? Grała w moim teledysku to tyle.
- To tyle? Tam były zdjęcia z poza planu.
- Powiedz mi gdzie jest Violetta.
- Teraz pewnie w drodze na Sycylię.
- Pakuj się Ludmiła jedziemy po Violettę.- Rozłączam się. Muszę odzyskać ukochana. Było już dobrze lecz znów się wszystko sypie.
- Coś się stało Leon?- Obok mnie pojawia się Melania. Lubię ją ale uczucie jakim darzę Violettę jest silniejsze.
- Jeszcze dziś lecę do Argentyny.
- Dlaczego?
- Muszę ratować mój związek.
- Może tam nie ma co ratować.- Dziewczyna zbliża się do mnie.
- Melania.- Odpycham ją od siebie.
- Pogódź się z tym, że Violetta wyjechała. Tam kogoś pozna a ty też taj sobie szansę z kimś innym.
- Skąd wiesz o wyjeździe Violetty.
- Leon internet mówi tylko o tym.
- Nie mogę tu siedzieć bezczynnie. Violetta jest dla mnie zbyt ważna. My zbyt zacieśniliśmy nasze relacje media przechwyciły temat. Violetta została zraniona. Co boli mnie sto razy bardziej.- Wyznaję i odchodzę. Muszę ograniczyć kontakty z tą dziewczyną. Wybieram numer do Violetty. Nie odbiera. Bardzo się o nią martwię. Mimo, że jesteśmy dorośli była jest i będzie tą kruszynką. którą uratowałem przed chłopakami na deskach. Pędzę do tymczasowo wynajmowanego mieszkania. Sprawdzam najbliższe loty do Buenos Aires. Mam godzinę. Pakuję najpotrzebniejsze rzeczy i wychodzę. Na lotnisku udaje mi się szczęśliwie kupić ostatni bilet. Jestem wściekły na siebie. To tylko i wyłącznie moja wina. Sprawdzam godzinę w moim telefonie uśmiecham się widząc uśmiech Violetty na zdjęciu. Jej uśmiech jest moim uśmiechem. Przymykam oczy. Już niedługo się zobaczymy kochanie.
*Violetta*
Sycylia jest piękna. Chcę już poznać Isabellę. Chwila takiego wytchnienia przyda mi się. Nabiorę siły do kolejnych projektów.
- Jesteś Violetta?- Odwracam się gwałtownie.
- Tak.
- Mam cię zabrać na wyspę.Zapraszam na pokład.- Uśmiecham się i ostrożnie idę za chłopakiem. Podczas rejsu podziwiam widoki. Tu jest pięknie. Wrócę tu kiedyś. Czuję, że to miejsce będzie dla mnie ważne. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze Leona przy boku. Mam nadzieję, że między nami ułoży.
- Jesteśmy.
- Przez całą podróż nie zdradziłeś jak masz na imię.
- Caio.
- Kapitan Caio.
- Na długo przyjechałaś?
- Jeszcze nie wiem.- Uśmiecham się delikatnie.- Wiesz może jak mam się dostać do Isabelli?
- Zaraz ktoś się po ciebie zjawi.- Czuję, że Caio będzie ważną dla mnie osobą. Jest bardzo miły. Pierwsze chwile tutaj i już jest wspaniale.
- Dom Isabelli jest daleko?
- Niezbyt. To chyba po ciebie.- Skinieniem głowy wskazuje samochód.
- Ty jesteś Violetta? Jestem Miranda razem z Saul'em mamy się zabrać do Isabelli. Widzę, że poznałaś Caio, często nas odwiedza.
*Leon*
- Chcesz się jej oświadczyć?- Ludmiła piszczy a moje bębenki prawie nie wytrzymują. Tak chcę zrobić tan poważny krok. Kocham Violette i nic tego nie zmieni.
- Tak. Chcę jej pokazać, że nic nas nigdy nie rozłączy.
- Za ile będzie tu ten statek czy coś?
- Prom Ludmiła.- Blondynka jest dla mnie jak siostra. Mimo tego co było kiedyś między nami traktuję ją jak siostrę.
- Mam nadzieję, że będę świadkową na waszym ślubie.
- O ile Violetta się zgodzi.- Tak mam wątpliwości boję się, że Violetta kogoś tam pozna. Nie chcę mieć powtórki z rozrywki.
- Statek płynie!
- Prom.- Śmieję się. Blondynka odpala samochód i wjeżdżamy na pokład.
- O nie!
- Co?
- Te owce. Zrób coś.
- Eh. Możesz siedzieć cały ten czas w samochodzie. Przeżyłaś świnie nie przeżyjesz kilku owiec?
- Nawet mi nie przypominaj.
- Spokojnie za godzinę będziemy na miejscu. Jak dobrze pójdzie jutro zobaczymy się z Violettą.
- Jak to jutro?
- Jutro dopiero mamy łódź na wyspę gdzie jest Violetta.- Jestem już tak blisko kochanie poczekaj. Spoglądam w niebo. Kocham Violettę i to bardzo i chcę by dziewczyna, którą kocham przestała cierpieć.
*Violetta*
- Dziękuję za miło spędzony czas.- Cały dzień spędziłam z Caio. Chłopak pokazał mi najbardziej odległe zakątki na wyspie. Dzięki niemu na chwilę zapomniałam o rzeczywistości.
- To ja dziękuję.- Caio zbliża się do mnie pochyla. Czuję jego oddech na mojej twarzy. Wiem co za chwilę nastąpi. Czy tego chcę? Nie wiem. Mam mętlik w głowie. Z jednej strony Caio a z drugiej Leon. Z Caio wszystko jest takie proste a z Leonem czuję się dobrze i bezpiecznie. Kocham Leona ale... Violetta tu nie ma żadnego ale.
- Caio.- Odpycham go od siebie.
- Co się stało?
- Nie.
- Więc o co chodzi?
- Mam chłopaka.- Wyznaję. Spogląda na mnie.
- Nic nie mówiłaś.
- Nie chciałam. Mój chłopak był też powodem dlaczego tu jestem. Ale nie chcę o tym mówić. Jeszcze raz dziękuję.- Odchodzę od niego i idę do budynku. Przed snem myślę o tym co się dzieje wokół mnie. Zasypiam.
-O nie moja piosenka, moja piosenka mi odleciała.- Wiatr wzmaga się nuty nowej melodii są wszędzie. Lecz nie mogę ich złapać.
- Violetta!- Leon? Odwracał głowę. Mój ukochany zjawia się jak książę na białym koniu. Dosłownie.
- Leon!
- Witaj księżniczko.- Chłopak uśmiecha się od mnie.
Wybudzam się. Nie był to zły sen. Wręcz przeciwnie. Odnoszę wrażenie, że Leon przybędzie tu jak książę.
***
Kolejne minuty mijają a ja nic nie mogę skomponować. Mam tylko kawałek melodii i nic więcej. Dopiero teraz odczuwam tak wielki brak Leona. Układam palce na klawiszach gram melodię.
- Bardzo ładna. To nowe?
- Tak. Śniła mi się ale jakoś nie mogę jej skończyć.
- Jeszcze złapie cię natchnienie.
- Dziękuję Isabello. Ale czuję, że bez Leona nie dam rady.
- Właśnie kim jest Leon. Dużo o nim mówiłaś ale nie powiedziałaś kim dla ciebie jest.
- Leon to mój chłopak. Znamy się od wielu lat. Bardzo za nim tęsknię. Chciałabym pokazać mu to miejsce.
- Jeszcze będzie taka okazja. Zobaczysz.
- Violetto tu jesteś. Dzień dobry.
- Cześć Caio.- Uśmiecham się do przyjaciela.
- Zostawię was.
- Coś się stało? Jest dość wcześnie.
- Chciałem spytać czy nie pójdziemy się gdzieś przejść.- Chłopak niepewnie podchodzi w moją stronę. Wstaję od fortepianu.
- Idziesz czy zostajesz?
*Leon*
Jestem już na miejscu. Boję się tego spotkania. Nie wiem jak zareaguje Violetta. Ludmiła poszła poszukać jakiś sklepów. To lepiej. Chcę załatwić sam tę sprawę. Jestem przy miejscu zamieszkania Isabelli. Boję się.
- Szukasz kogoś?- Odwracam się gwałtownie przestraszony.
- Szukam Violetty. Wie pani gdzie ją znajdę?
- Jestem Isabella. A ty to pewnie Leon.
- Tak. Skąd pani wie?
- Violetta dużo o tobie mówiła.- Czyli jednak nie wszystko stracone.
- Gdzie mogę ją teraz znaleźć?
- Była na wzgórzu przy fortepianie. Teraz spaceruje pewnie gdzieś z Caio.- Kto to jest Caio? Melania miała rację. Ale się nie poddam.- Poszukaj przy plaży.
- Bardzo dziękuję.- Uśmiecham się i odchodzę. Lecz jeszcze kobieta mnie zatrzymuje.
- Mów mi Isabella. Tak po prostu.- Kiwam głową i odbiegam. Biegnę w stronę plaży. Czuję, że jestem coraz bliżej. Widzę ją uśmiechniętą z tym Caio. Spacerują po skałkach. Przypatruję im się chwilę. Widzę jak Violetta się osuwa i wpada do wody. Ten Caio nie robi nic by jej pomóc. Bez zastanowienia zrzucam z ramienia torbę i biegnę ratować ukochaną. Cała ta odległość wydaje się ogromna. Ale kiedy mam ją w swoich ramionach wypełniają mnie wszystkie pozytywne uczucia. Wychodzę na brzeg trzymając szatynkę w ramionach. Ta otwiera oczy. Skanuje moją twarz z niedowierzaniem.
- Leon.- Słyszę jej szept.
- Jestem tutaj.- Przytulam ją mocniej.
- Tęskniłam. Możesz mnie postawić?- Słysze jej śmiech. Brakowało mi tego.
- Violu nic ci nie jest? - Zjawia się tu ten Caio.
- Teraz się martwisz? A tak to stałeś tam sobie bezczynnie. Violetta mogła się utopić!- Naskakuje na gościa. Ale mam chyba racje.
- A kim ty jesteś, że się tak martwisz?
- Jestem Leon chłopak Violetty. A martwię się o nią bo ją kocham.
- Caio. Możesz nas zostawić? Muszę porozmawiać z Leonem.- Słyszę z ust Violetty. Ten niechętnie odchodzi.
- Więc...- Violetta nie daje mi dokończyć. Przerywa mi pocałunkiem. Brakowało mi tego. Obejmuję ją ramionami.
- Nie obchodzi minie żadna Melania. Liczymy się tylko my.- Słysząc to z jej ust uśmiecham się.- Ale i tak masz mi to wytłumaczyć.- Grozi mi palcem.
- Dobrze.
*Violetta*
Leon zjawia się tu jak książę na białym koniu. To nie przypadek. Idziemy w stronę domu Isabelli. Trzymamy się za ręce i uśmiechamy do siebie. Tak może być zawsze.
- Violetta!
- Ludmiła?- Puszczam rękę Leona i biegnę w stronę blondynki.
- Czemu jesteś cała przemoczona?
- Mały wypadek na plaży. Jak się tu znalazłaś?
- Leon mi kazał. Przez niego spędziłam godzinę na promie z owcami. On mi jeszcze przypomniał o świniach.- Ludmiła skarży się jak mała dziewczynka. Spoglądamy na Leona ten tylko wzrusza ramionami.
***
Kolejną gadzinę siedzimy z Leonem na plaży. Leżymy przytuleni do siebie na kocu.
- Wiesz co mi się przypomniało?- Mówię.
- Co kochanie?
- Moje urodziny. Te w Barcelonie. Pamiętasz?
- Jakbym mógł zapomnieć tego jak panikowałaś.- Zaczyna się śmiać.
- Nie śmiej się.
- W sumie jednej niespodzianki nie dostałaś.
- Jakiej?
- Zamknij oczy.- Leon zbliża się do mnie. Czuję jego usta na swoich. Jest idealnie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.- Przypominam sobie o mojej piosence.
- Leon. Chodź.
- Ale gdzie?- Ciągnę chłopaka za sobą. Idziemy dobrze znaną mi trasą. Podchodzę na pianina. Zapalam lampę. Siadam i układam palce na klawiszach. Gram i śpiewam?
Correras,volaras
a vivir te entregaras
tu propia voz la [...]
- To jest śliczne. Kiedy to napisałaś?
- Teraz. Znaczy melodia mi się śniła i ty też byłeś w tym śnie. Jako książę na białym koniu.- Leon śmieje się.
- Mówię serio.
- Wiem, wiem. Muszę cię o coś spytać.- Mam się bać? Leon klęka na jedno kolano i wyjmuje z kieszeni bordowe pudełeczko. On chce mi się oświadczyć?
- Leon...
- Proszę nie przerywaj. Przygotowałem sobie mowę ale jej zapomniałem ze stresu.- Uśmiecham się- Spytam po prostu. Wyjdziesz za mnie?
- Tak.